~
Wyścig się zaczął.
Ruszyli.
Alek stawiał kolejne kroki, z uwagą, przypatrując się otoczeniu. Minął legowisko z koców Reksia, wielki ekran ze zmieniającymi się obrazkami i wreszcie pierwszy zakręt. Z każdym kolejnym posunięciem, jego kroki zdawały się pewniejsze, a na ustach rozciągał się coraz szerszy uśmiech.
Mały czerwony samochodzik, mimo prawie wyczerpanych baterii, ciągle go wyprzedzał. Niebezpiecznie zbliżał się do celu. Jednak wtedy właśnie stuknął zderzakiem w kanapę i na dobre się zatrzymał.
W przeciwieństwie do Alka.
Alek pędził, pokonywał kolejne odległości. Meta była już tak blisko, na wyciągnięcie ręki.
Mama ze śmiechem złapała brzdąca w swoje ramiona i mocno wycałowała jego pyzate policzki. Za przejście tych kilkunastu metrów, jakie liczył ich mały salonik, zdecydowanie należała mu się nagroda.
Bo każde zwycięstwo się liczy.
Nawet te najmniejsze.
Nawet te najmniejsze.
____________________________
Moje własne.
Króciutkie, konkursowe.
Pierwsze miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz