Fandom: Harry Potter
Postacie/pairing: Lily Evans i Syriusz Black,
Rodzaj: miniaturka, one-shot
~
Jest tylko jedno zło na świecie - strach,
jest tylko jedno dobro na świecie - miłość.
Anthony de Mello
Lily wsadziła do niewielkiej, zielonej walizki kilka bluzek na zmianę i uśmiechnęła się zadowolona.
Zapowiadał się naprawdę fajny tydzień. Syriusz wynajął niewielki domek na obrzeżach miasta Chesham i zaprosił tam Lily, Tessę, Nelly oraz resztę Huncwotów.
Lily strasznie cieszyła się, że wyrwie się choć na chwilę z domu i że nie będzie musiała słuchać zgryźliwych uwag Petunii. Poza tym w czwartek miał przyjść jej chłopak, Vernon Dursley. Lily chciało się śmiać, gdy przypomniała sobie, jak spotkała go ostatnio razem ze swoją siostrą na mieście. Umazał się cały lodem czekoladowym, a Petunia zaczęła go cierpliwie wycierać. Od tej pory za każdym razem, kiedy go widziała, miała ochotę parsknąć śmiechem. Wolała jednak tego nie robić, ponieważ starsza Evansówna urządziłaby jej prawdziwe piekło. Vernon miał dopiero poznać swoich przyszłych teściów i Petunia chciała, aby wszystko poszło idealnie. Dlatego zdecydowanie lepszym wyjściem była nieobecność Lily podczas tego spotkania.
Evans wzięła do ręki walizkę i zeszła powoli po schodach. Mary i Mark czekali już na nią na dole.
- Masz wszystko spakowane? - zapytała pani Evans, głaszcząc ją po gęstych, rudych włosach. Na jej twarzy lśnił szeroki uśmiech dumy z tego, że udało jej się wychować Lily na tak piękną i mądrą dziewczynę.
- Tak, mamo - odparła rudowłosa, kiwając głową.
- Nie chcesz żebym cię podwiózł, Lil? - rzucił Mark.
- Tato, przecież jestem czarownicą. Mogę się teleportować - odparła Ruda, śmiejąc się. Pan Evans przewrócił oczami.
- Wiesz, minęło siedem lat, a mi czasami wciąż trudno w to uwierzyć. Poza tym mogłabyś chociaż trochę poudawać, że twój stary ojciec jest jeszcze do czegoś ci potrzebny - mruknął z westchnieniem, a potem uścisnął ją mocno i szybko pocałował w czubek nosa, tak, jak robił to zawsze, gdy była małą dziewczynką.
Gdy tylko znalazła się na dworze, Evans natychmiast oplotły ciepłe promienie słoneczne. Zamknęła na chwilę oczy i przez chwilę beztrosko wdychała świeże powietrze, a potem ruszyła w stronę jednej z mało uczęszczanych uliczek. Po drodze minęła swoją ulubioną sąsiadkę, spokojną i cichą Arabellę Figg, za którą ogonkiem szły trzy kotki, a potem teleportowała się tuż przed Dziurawym Kotłem. Przeszła przez gospodę i zatrzymała się na Ulicy Pokątnej. Miała się tam spotkać ze swoją przyjaciółką Nelly, ale nigdzie nie mogła jej znaleźć. Lily pokręciła się jeszcze trochę, lekko zaniepokojona.
W tym samym momencie Evans poczuła, jak coś ciągnie ją lekko za włosy na czubku głowy. Spojrzała w górę; jej oczom ukazała się wielka brązowa sowa.
Łaskotka. Sowa Nelly.
Lily odwiązała wiadomość od jej nóżki i szybko wzięła się za czytanie pergaminu.
Bardzo Cię przepraszam Lily, ale nie mogę z wami jechać. Mój dziadek się rozchorował. Jest strasznym uparciuchem i będzie zaraz chciał wstawać z łóżka, więc muszę go przypilnować, aby dobrze się wykurował.
Mam nadzieję, że nie będziesz na mnie zła, Lily. Naprawdę nie mogłam doczekać się tego wyjazdu. Oczywiście, po powrocie, natychmiast do mnie napisz. Chcę znać każdy najdrobniejszy szczegół!
Bawcie się dobrze!
Nelly R.
* * *
Lily teleportowała się na piaszczystej plaży. Rozejrzała się wokół i wyjęła z kieszeni spodenek mini mapkę, którą wysłał jej Syriusz. Przez chwilę przyglądała się jej ze zmarszczonymi brwiami, a potem zdjęła buty pełne piasku i ruszyła prosto przed siebie.
Chatka znajdowała się tuż za niewielkim wzgórzem. Z daleka dostrzegła Syriusza, który siedział na leżaku i beztrosko coś czytał. Miał na nosie wielkie czarne okulary, a ubrany był w tego samego koloru spodenki i szarą bluzkę.
Ruda pomachała ręką w jego stronę. Black na chwilę znieruchomiał, a potem zdjął okulary i biegiem ruszył w jej stronę.
- Co ty tutaj robisz? - zapytał, kiedy znalazł się koło niej i wziął do ręki jej walizkę.
- Jak to co? A gdzie reszta? - odparła zaskoczona. Syriusz zaśmiał się cicho pod nosem.
- Na Merlina, Ruda! Mam nadzieję, że mi wybaczysz, ale wszyscy z naszej paczki odwołali zaproszenia, Tess i Nelly też, więc uznałem, że nie będziesz chciała tu przyjeżdżać i siedzieć tylko ze mną przez cały tydzień. Ale chyba z tego wszystkiego zapomniałem wysłać ci wiadomość... - powiedział przepraszająco. Ruda pokręciła stanowczo głową.
- O nie, paniczu Black. Nie ma mowy! W czwartek przychodzi na obiad chłopak mojej siostry, więc nie mogę pokazać się w domu. Petunia będzie już kilka dni wcześniej urządzać wielkie sprzątanie na Privet Drive, wychodzi więc na to, że jesteśmy na siebie skazani.
- Raczej to ja jestem skazany na ciebie, Evans. Bycie w moim towarzystwie to czysta przyjemność i rozkosz - odparł Syriusz, wzdychając teatralnie.
W odpowiedzi dostał od Lily kuksańca w bok
* * *
Pokój, w którym zatrzymała się Lily, był średniej wielkości ze ścianami w kolorze ciemnej zieleni. Nie było w nim wiele mebli oprócz szafy i wielkiego miękkiego łóżka, nad którym wisiał wiosenny pejzaż. Ruda rozpakowała się szybko i zeszła na dół do Syriusza, który czytał książkę, opierając się o ścianę.
- O Merlinie, nie wierzę! Myślałam, że wcześniej miałam zwidy, ale ty naprawdę czytasz książkę, Black! - zawołała ze śmiechem Lily. - Nie wiedziałam, że taka umiejętność jest ci znajoma.
- Ależ nie bądź taka złośliwa, Evans - zacmokał Syriusz z rozbawienie i podał jej do ręki herbatę z cytryną i lodem.
Oboje wyszli na ganek. Syriusz pomógł rozłożyć Lily leżak, nałożył okulary na nos i przez chwilę się nie odzywał. Ruda mogła więc bez problemu mu się poprzyglądać. Black bardzo różnił się od Jamesa. Oboje byli wysocy i mieli świetną kondycję, dzięki grze w quidditcha, ale Potter miał wiecznie zmierzwione włosy, natomiast Syriusza sięgały już do ramion. Często je związywał w kucyka tuż nad karkiem, co dodawało mu uroku. Miał również szare oczy, które wiecznie błyszczały jakimś ciepłym, jasnym blaskiem. Pierwszy raz w życiu dotarło do Lily, że Syriusz Black był naprawdę przystojny. Nigdy nie patrzyła na niego w ten sposób. Zawsze miała go za wiecznie irytującego ją przyjaciela Pottera. Ale potem stał się jednym z jej najlepszych przyjaciół. To jednak nie powstrzymało ich od wspólnych docinek i dogryzań.
- Naszły ci na myśl jakieś sprośne rzeczy, Evans? - zapytał nagle Black. Lily pochłonięta swoimi myślami, prawie spadła z leżaka, gdy usłyszała jego głos.
Rzuciła mu piorunujące spojrzenie, ale on tylko się zaśmiał.
* * *
Wieczorem Evans z przerażeniem odkryła, że nie będą mieli co jeść. Zarówno Syriusz jak i ona liczyli, że Tessa i Nelly ugotują coś specjalnego, ale skoro ich nie było...
- Nie ma mowy. Prędzej się otrujemy niż zrobimy coś dobrego - oświadczyła Lily, zakładając ręce na biodra. - Czy nie możemy po prostu użyć magii?
- Hm, no cóż to byłby jakiś pomysł, ale problem polega na tym, że to miał być, tak tylko przypominam, Tydzień Bez Magii, więc... - zaczął nieporadnie. Lily spojrzała na niego przerażona.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to naprawdę będzie TYDZIEŃ bez magii - wyszeptała. Syriusz zaśmiał się, widząc jej minę.
- No kto by się spodziewał, że będziesz taka to przeżywać... W końcu to ja pochodzę z czarodziejskiej rodziny.
Evans spojrzała na niego ponuro i bez słowa ruszyła do kuchni. Nie było w niej za wiele rzeczy, ale Lily znalazła kluski i sos, więc postanowiła, że zrobią spaghetti.
- Dobra! - zawołał z przejęciem Syriusz, zakasał bojowo rękawy i ruszył Evans na pomoc w kuchni.
Kiedy kluski się gotowały, Black zaczął szukać talerzy. Natknął się jednak na coś bardziej interesującego, znaczy się mąkę. W jego głowie zrodził się bardzo chytry plan, który postanowił wcielić w życie.
Lily siedziała właśnie przy stole w kuchni, kiedy Syriusz podszedł do niej i zaczął sypać na nią biały proszek. Evans natychmiast odskoczyła od stolika jak oparzona.
- Black! - ryknęła z przerażeniem odkrywając, że całe jej włosy są w mące.
- Hej, Ruda! Nie zapominaj, że złość piękności szkodzi - zawołał z uśmiechem. Lily zacisnęła ręce w pięści i ruszyła w stronę Syriusza.
- Zabiję cię - mruknęła złowieszczo.
- Oczywiście. Ale najpierw musisz mnie dogonić.
Złapanie Syriusza Blacka nie było jednak tak proste, jak mogłoby się wydawać. Łapa co prawda od czasu do czasu zwalniał trochę, aby dać jej przewagę, ale potem nagle przyspieszał zostawiając Lily daleko za sobą. Evans walczyła dzielnie, naprawdę. Poddała się po jakichś czterdziestu minutach. Opadła zasapana na piasek i pokręciła zrezygnowana głową.
- Uch, jak ja cię nie cierpię, Black - mruknęła, kiedy podszedł na tyle, aby to usłyszeć. Syriusz błysnął w jej stronę zębami i położył się obok niej.
- To naprawdę naganne. Nie ma pani za grosz kondycji, panno Evans! - stwierdził, naśladując opiekunkę ich domu, Minerwę McGonagall. Lily ryknęła śmiechem.
- Głupek - powiedziała kręcąc z politowaniem głową. A potem spojrzała przerażona na Blacka. - O nie, nasze kluski!
Ich plan jedzenia spaghetti drastycznie upadł, więc nie pozostawało im nic innego, jak odwiedzić najbliższy sklep. Musieli przejść się kawałek, ale Lily to nie przeszkadzało. Bardzo podobały jej się rozległe łąki i rosnące na niej kwiaty, które mijali. Kiedy była mała zawsze rodzice zabierali ją i Petunię do babci Esther na wieś. Dużo czasu spędziły na zabawach i zrywaniu kwiatków.
Evans westchnęła cicho. Kto by pomyślał, że ona i Petunia były kiedyś najlepszymi przyjaciółkami na świecie. Ale potem ona wyjechała, a jej siostra znienawidziła ją całym sercem.
Syriusz zobaczył, że się lekko zasępiła i natychmiast wyciągnął z niej, co się stało. Kiedy skończyła, położył jej delikatnie dłoń na ramieniu.
- To trudne Evans, ale nic na to nie poradzisz. Wiesz, że nienawidzę swojej rodzinki, ale kiedy byłem mały troszczyłem się o mojego brata Regulusa i często kiedy coś nabroił, brałem winę na siebie. Zawsze potem dostawałem za to porządne lanie, a uwierz mi, mój ojciec jest w tym prawdziwym mistrzem. Ale wiesz, to nie miało znaczenia. Bo był moim mały braciszkiem. A teraz... teraz nawet się do siebie nie odzywamy. I z jednej strony się cieszę, bo nienawidzę tej ich całej obsesji na punkcie czystości krwi, ale z drugiej... Czasami za nim tęsknię - powiedział cicho.
Lily spojrzała na niego z zaskoczeniem. Znała się z Syriuszem od siedmiu lat, ale przez ten czas Łapa nigdy nie mówił nic o swojej rodzinie. Oczywiście wszyscy wiedzieli, że ich nienawidzi, ale o tym że tęskni za Regulusem... Wątpiła, czy powiedział to Rogaczowi, a przecież byli najlepszymi przyjaciółmi.
- Ale wybrał inną drogę i nie mam na to wpływu. Tak samo i ty, Lily. Petunia wybrała nienawiść i czy chcesz, czy nie, musisz się z tym pogodzić - dodał po chwili milczenia. Następnie wskazał budynek przed nimi i szybko ruszył przed siebie.
Zrobili zakupy na cały tydzień u miłej kobiety o imieniu Prudence i wrócili w ciszy do swojego domku. Lily postawiła na gazie garnek z zupą, którą podarowała im sprzedawczyni słysząc, że nie potrafią gotować. Syriusz zniknął gdzieś w swoim pokoju. Przez całą drogę powrotną próbował żartować i ją zaczepiać, ale widziała w jego oczach, że jego słowa o Regulusie wciąż chodzą mu po głowie. Ona miała przynajmniej kochających rodziców, a Black... matkę i ojca, którzy się go wstydzili. I brata, który pragnął z całego serca przystąpić do chorej grupy złego czarnoksiężnika.
Kiedy zupa się podgrzała, Lily zaniosła ją do pokoju Syriusza. Black próbował szczerze się uśmiechnąć, ale słabo mu to wyszło. Evans westchnęła cicho i usiadła tuż obok niego na łóżku.
- Nie myśl już o tym, Łapo. Masz mnie, dziewczyny no i Huncwotów. Nie zastąpimy ci rodziny, ale kochamy cię z całego serca, wiesz o tym, prawda?
- Nawet ty? - zapytał Syriusz ze śmiechem. - Kochasz mnie?
- Oczywiście. Chociaż to nie zmienia faktu, że jesteś irytującym kretynem, którego czasami mam ochotę potraktować oszałamiaczem - mruknęła, wznosząc do góry oczy, a potem wyszła z pokoju odprowadzona spojrzeniem Łapy.
Kolejne dni spędzili na różnych wygłupach, śmianiu się ze starych historii i próbach gotowania.
Zbliżał się koniec tygodnia, co postanowili uczcić wypiciem butelki Ognistej na plaży. Rozłożyli koc i położyli się na nim. Na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Wokół panowała przyjemna cisza.
- Umówisz się kiedyś z nim? - zapytał cicho Syriusz. Lily przewróciła oczami.
- Merlinie, tylko nie zamieniaj się w Tessę. Dręczy mnie tym pytaniem od pierwszej klasy! - zawołała ze śmiechem. Ale Łapa nie zaśmiał się tylko spojrzał na nią wyczekująco. - Co prawda nie mam już ochoty zabić go na sam dźwięk jego głosu, ale nie kocham go. I nie sądzę, aby to się zmieniło - powiedziała w końcu.
Syriusz, mimo woli, uśmiechnął się na te słowa.
- Chodź - powiedział w pewnym momencie i pociągnął Lily w stronę wody. Początkowo bardzo oponowała i próbowała się wyrywać, ale Syriusz nie dawał za wygraną. W końcu jednak udało jej się to i zaczęła ochlapywać go wodą.
Śmiali się i zachowywali, jak małe dzieci. Oboje byli cali mokrzy, z ich włosów skapywały po plecach wielkie, jak ziarna grochu, krople.
Przez cały ten czas Syriusz nie mógł oderwać od Lily wzroku. Patrzyła na niego z taką radością, a jej szmaragdowe oczy błyszczały ciepłym blaskiem.
Ten widok oraz alkohol, który wypił, sprawił, że nie mógł się powstrzymać. Złapał ją delikatnie za rękę, a potem coś w niego wstąpiło i ją pocałował. Wiedział, że to błąd. Ale w tamtej chwili nie miało to znaczenia.
Lily z trudem przerwała ten pocałunek i spojrzała mu prosto w oczy.
- Nie możemy... Ty i James jesteście przyjaciółmi... - zaczęła, przełykając gorączkowo ślinę. Syriusz kiwnął sztywno głową.
- Wiem, ja... Masz rację. Ale to nie zmienia faktu, że... że coś do ciebie czuję... - jego słowa zawisły między nimi. Zaległa pełna napięcia cisza przerywana dźwiękiem uderzania fal o brzeg. - Cholera, nie powinienem tego mówić. Naprawdę przepraszam... - dodał po chwili, która zdawała się ciągnąć w nieskończoność.
A potem odwrócił się i ruszył w stronę domu, zostawiając ją samą z mętlikiem w głowie.
* * *
Lily zamknęła oczy.
Wciąż nie mogła zapomnieć o wczorajszym pocałunku Syriusza i jego wyznaniu. Nie mogła, ponieważ jej się to podobało. Nie mogła, ponieważ od jakiegoś czasu czuła do Blacka coś więcej niż tylko przyjaźń. Ale nigdy, nawet na sekundę nie odważyła się o tym pomyśleć. Wiedziała, że ich paczka rozpadłaby się przez to. James nie wybaczyłby tego Łapie, a to byłoby dla Syriusza nie do zniesienia. Obaj byli dla siebie, jak bracia i Lily wiedziała, że nie ma prawa tego zepsuć. Dlatego wyparła wszystko, co czuła do Syriusza i zostawiła miejsce wyłącznie na przyjaźń.
Aż do teraz.
Evans nie widziała Blacka przez cały kolejny dzień. Czekała na niego godzinami, ale on się nie pojawiał, więc nałożyła bluzę i ruszyła go poszukać. Znalazła go na plaży, gdzie stał bez ruchu z rękami wciśniętymi głęboko w kieszenie spodni. Wpatrywał się w jakiś punkt przed sobą.
Lily zbliżyła się powoli do niego.
- Syriuszu... muszę ci coś powiedzieć... - zaczęła cicho, chcąc, aby na nią spojrzał. Black przełknął ślinę.
- Przestań, Lily. Nie musisz nic mówić. Wiem że to co zrobiłem jest złe i że to nie powinno się wydarzyć, ale wiesz co? Ja... naprawdę cieszę się, że w końcu się odważyłem - mruknął.
Evans wzięła głęboki oddech i zmniejszyła jeszcze bardziej odległość między nimi, tak, że teraz prawie stykali się nosami.
- Wygląda więc na to, że teraz moja kolej - szepnęła, uśmiechając się szeroko.
Jej rozum krzyczał nie.
Ale serce...
...serce wiedziało swoje.
___________________________________
Miniaturka dłuższa niż poprzednia, tak jak obiecałam. :)
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Piękna miniaturka :)
OdpowiedzUsuńDziękuje ;*
UsuńŚwietna! Bardzo spodobała mi się rozmowa Syriusza na temat jego uczuć do Regulusa. Mam nadzieję, że będzie tej pary jeszcze więcej bo bardzo mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńLily S.
Jak tylko wpadnie mi jakiś nowy pomysł na nich to z pewnością jeszcze coś dodam ;)
UsuńKocham Jilly ale Syriusz i Lily to naprawdę miła niespodzianka ! Jeszcze się tak zapytam , czy będziesz pisała może jakąś miniaturkę o nowym pokoleniu albo o sevmione ? Mam nadzieje , że tak bo fajnie piszesz i jestem ciekawa jakby ci wyszło ;p
OdpowiedzUsuńNowe Pokolenie - zdecydowanie tak!
UsuńCo do sevmione to pojęcia nie mam, ale myślę, że może kiedyś... Zobaczymy ;)
Cudowne ^^ Syriusz i Lily ;) jedna z moich ulubionych par
OdpowiedzUsuńTo jest tak dobre, że nie wiem co napisać...
OdpowiedzUsuńWielbię Cię.
Bardzo mnie to cieszy, hahah. <3
Usuń