[2] Bieg


~

Granatowy płaszcz nocy po raz kolejny pochłania niebo. Spoglądasz na to zadowolona, wkładając słuchawki do uszu. 

Ulica tonie w upojnej ciszy, którą z pewnością w końcu coś przerwie. Może kłótnia któregoś z mieszkańców bloku? A może śpiew pijanego mężczyzny, wracającego właśnie z pubu tuż za rogiem? Ale póki co, jeszcze się to nie stało i właśnie to wywołuje na twoich wargach uśmiech. 

Najpierw idziesz. 

Powoli. 

Noga za nogą. 

Nie chcesz od razu zaczynać biegu. Twoje ciało musi się stopniowo do niego przygotować. Rozgrzać mięśnie, wszystkie kończyny przygotować do wysiłku. 

Potem zaczynasz maszerować. 

Śmiejesz się w duchu z tego, jak musisz wyglądać z boku. 

Zaczynasz ruszać rękami. Czujesz, że twoje nogi są już gotowe. Wiedzą, co zaraz nastąpi. 

Jeszcze chwila...

Jeszcze...

I już. 

Sama dobrze nie rejestrujesz momentu, w którym twoje nogi zaczynają poruszać się szybko do przodu. 

Ale to już nie ma znaczenia. 

Biegniesz. Biegniesz, jakby to właśnie miała być ostatnia rzecz, jaką zrobisz w swoim życiu. 

Twoje płuca płoną. Strużki potu spływają po ciele tworząc dziwne zygzaki. Gardło błaga choćby o małą kroplę wody. Z trudem łapiesz powietrze.

Podgłaśniasz muzykę, aby nie słyszeć swojego głośnego oddechu. 

Jeszcze trochę, powtarzasz sobie, zaciskając zęby. 

Zdajesz sobie sprawę, że jesteś już u kresu wytrzymałości i zaraz się zatrzymasz.

Nie dasz rady biec dalej. 

Wolność, która cię ogarnęła i ukoiła twoją duszę, wyrywa się z twoich rąk. 

Gdy się zatrzymujesz, łapiąc łapczywie każdy oddech, znów czujesz pustkę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy

^