Pamiętam jego oczy, gdy spojrzał na mnie ostatni raz.
Fred Weasley nigdy nie był dobry w ukrywaniu swoich emocji. Wszystkie jego zmartwienia, złość, radość, zadowolenie, zawsze mogłam wyczytać z jego czekoladowych oczu. Tego dnia niepewność i strach zżerały mnie od środka, zaciskając z całej siły swoje zimne palce na moim ciele; dlatego właśnie spodziewałam się zobaczyć to samu u niego.
Ale myliłam się.
Nie było w nich miejsca na strach. Zamiast tego ujrzałam determinację i nadzieję, obie tak wielkie, że wprost wylewały się z jego oczu, napełniając tym samym moją duszę i serce.
Pamiętam jego dotyk, gdy musnął rękami moją twarz ostatni raz.
Jego dłonie były tak przyjemnie ciepłe i delikatne. Pogłaskał mnie po policzku, przejechał opuszkami draśnięcie obok ucha, aż w końcu z rozbawieniem pstryknął mnie w nos.
Sądziłam, że niemożliwym jest uśmiechać się tak szczerze, gdy w powietrzu wisiało ciężkie widmo nadchodzącej walki. Ale Fred właśnie taki był. Słowo "niemożliwe" nie miało prawa bytu w jego słowniku.
Pamiętam jego wargi, gdy pocałował mnie ostatni raz.
Przekazał mi tym pocałunkiem wszystko, czego nie dało się tak po prostu wyrazić słowami. Przeżyliśmy długie miesiące rozłąki i rozpaczliwej tęsknoty, gdy byliśmy rozdzieleni i za nic w świecie nie chciałam pozwolić, aby jego usta przestały dotykać moich.
Ale musiał już iść.
- Niedługo się zobaczymy - stwierdził z pewnością w głosie, tak głęboką i wielką.
Los potrafi być okrutny i nie oszczędza...
...aż do ostatniej chwili.
Nie byłam gotowa na te wszystkie nasze ostatnie razy, Fred.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz